poniedziałek, 14 grudnia 2015

Ten kawałek podłogi

Gruzowisko pozostałe po wyburzaniu ścianek pokoju i wędzarni zostało uprzątnięte, pora zabrać się za deski podłogowe. Niechętnie rozpoczynam tą pracę ponieważ kiedyś już rozbierałem podłogę na strychu i wiem co mnie czeka. Usłyszałem nawet słowa otuchy: "Nie rozbieraj zostaw jak jest położysz panele nie będzie widać" Ja jednak uparłem się i chcę po prostu posprzątać ten cały bałagan który znajduje się pod moimi nogami.




Zaczęło się od spróchniałych desek podłogowych. Ani jedna niebyła cała, wszystkie nadawały się do wyrzucenia. Po zerwaniu podłogi musiałem powyciągać z belek (legarów) pozostałe gwoździe. 
Te które urwały się, a było ich niewiele, dobiłem młotkiem.




Niżej między legarami leżała warstwa twardej zbitej gliny. Wybrałem ją łopatą wcześniej krusząc młotkiem na drobne kawałki. Pod gliną poukładane były deski które leżały na listwach przybitych 
do legarów. zasłaniały tak zwany "ślepy pułap" Pod tymi deskami leżały plewy (pozostałość
po zbożu, takie łupiny)




Wszystko bardzo się  kurzyło.  Musiałem pracować w masce ochronnej. plewy wybierałem także łopatą. Robiłem to delikatnie, ponieważ deski na których leżały, przybite są od spodu legarów. Utrzymują sufit pomieszczenia znajdującego się pod moimi nogami. Cała praca zajęła mi dużo czasu i nie skończyłem sprzątać dzisiaj. Mam nadzieję że skończę jutro. Dodam jeszcze że mam ograniczone pole chodzenia ponieważ mogę chodzić tylko po legarach, czasami wykonuję z łopatą akrobacje iście cyrkowe.






Jakość niektórych zdjęć pozostawia wiele do życzenia jest to spowodowane dużym zapyleniem pomieszczenia. Nieświadomy tego robiłem zdjęcia które wyglądają właśnie tak. Myślę jednak że lepsze to niż nic...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz